Obietnica mroku
jest ósmą książką, którą napisał Maxime Chattam, francuski pisarz, nazywany „złotym
chłopcem” wśród mistrzów suspensusu. Chattam zasłynął głośną i bądź co bądź –
bardzo dobrą „trylogią zła” a wydana w 2009 roku Obietnica mroku miała być
jej uzupełnieniem. No właśnie – m i a ł a. Kojarzycie horrory w których
morderca ściga grupę nastolatków? Gdy na horyzoncie pozostaje już tylko para,
chłopak prosi dziewczynę żeby została na miejscu i się ukryła, a ona mimo to i
idzie przez ciemne, mokre podwórko (zauważyliście, że zawsze wtedy pada?) żeby
stawić czoło zbójcy? I żeby było jeszcze bardziej „magicznie” dzierży w trzęsących
się dłoniach kij hokejowy? Zawsze w takich chwilach wyrywa się niemy krzyk: po
co tam idziesz głupia? Po co się tam pchasz zamiast? Siedź na tyłku, albo wiej!
Ten sam krzyk (dotyczący tym razem głownego bohatera) cisnął mi się na usta
przez całą książkę Chattama.
Obietnica mroku nawiązuje do
„trylogii zła” poprzez postać detektyw Annabelle O’Donnel oraz jej męża. Brady
O’Donnel znudzony żoną i swoją dziennikarską pracą postanawia za namową swojego
homoseksulanego przyjaciela, spotkać się z gwiazdką filmów porno. Wszystko
byłoby w porządku, gdyby nie to, że kobieta ni stąd ni zowąd postanawia
strzelić sobie w twarz (tak, tak, nie w głowę tylko w twarz). Jak łatwo
przewidzieć, dziennikarz nie grzeszy intelektem, toteż zamiast zadzwonić na
policję (tudzież do swojej żony) woli sam poprowadzić śledztwo aby wyjaśnić
przyczyny z powodu których ta piękna niewiasta postanowiła popełnić samobójstwo.
W tym celu chodzi, węszy, włamuje się do mieszkań, bada podziemny Nowy Jork aby
w końcu dotrzeć do grupy (która uważa się za wampiry i śpi w trumnach!)
zajmującej się nie tak do końca normalnymi filmami porno. Grupa grozi
jemu, on grozi grupie, grupa grozi jego żonie i tak w koło macieju,
biegają za sobą po całym Nowym Jorku a zważywszy na to, że główny bohater ponad
bezpieczeństwo swojej żony stawia swoje chciejstwa to kończy się jak się kończy
– tragicznie.
Książka jest banalna
i do bólu schematyczna, także nie polecam, szczególnie tym, którzy czytali wspomnianą
przeze mnie „trylogię zła. Jestem ogromnie zawiedziona, bo nie mając wiedzy na
temat daty wydania książki a biorąc pod uwagę styl i fabułę przedstawiona przez
autora, byłam pewna, że Obietnica roku
jest jego pierwszą książką. Boję się czytać późniejsze książki Chattama, bo
wygląda na to, że jak to twierdzi Tede – im dalej w las, tym bardziej....
Maxime Chattam, Obietnica Mroku, Wyd. Sonia Draga, 2012.
Recenzja ukazała się również w czasopiśmie Palimpsest. Pisane na nowo.